21 października Kościół wspomina błogosławioną Marię Laurencję Longo, Hiszpankę wyniesioną do chwały ołtarzy w katedrze w Neapolu zaledwie kilkanaście dni temu, 9 października br. Kim była? I dlaczego w naszym Zakonie przeżywamy tego dnia liturgiczne święto?

Najkrótszą odpowiedź możemy zaczerpnąć z homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej przez Kardynała Marcello Semeraro, Prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Nazwał on nową Błogosławioną „kobietą dla wszystkich powołań”, była bowiem żoną, matką, wdową, świecką konsekrowaną oddaną dziełom miłosierdzia, wreszcie mniszką kontemplacyjną. We wszystkich tych stanach nieustannie wsłuchana w głos Boży, który wzywał ją, aby wszędzie niosła Chrystusa. Nieustannie starała się zrozumieć, w jaki sposób może zrealizować Boży plan w swoim życiu

Maria Laurencja Longo była „wierną żoną i troskliwą matką”. Gdy owdowiała, ufając Bogu nawet w tej sytuacji, oddała się „na służbę miłosierdzia”. Założyła Szpital dla Nieuleczalnie Chorych nie tylko po to, by pomagać „ostatnim z ostatnich”, ale także po to, by towarzyszyć ludziom z marginesu w spotkaniu z Chrystusem.

Następnie Kardynał Prefekt opisał kolejny fundamentalny etap w życiu Marii Laurencji Longo: wybrała ona życie kontemplacyjne dla siebie i innych sióstr, które stały się naśladowczyniami Biedaczyny z Asyżu i Jego „Roślinki”, Klary. Wspólnota sióstr zamieszkujących Klasztor Matki Bożej Jerozolimskiej, zwany (do dzisiaj) „trzydziestu trzech” (od liczby sióstr, która została dopuszczona w dokumentach fundacyjnych) przyjęła Regułę św. Klary i Konstytucje św. Kolety oraz związała się duchowo z nową reformą w łonie Zakonu Braci Mniejszych – kapucynami. (Warto tu dodać, że Błogosławiona Maria Lorenza Longo dokonała praktycznie „cudu”, gdy w 1538 r. papież zdecydował, że klasztor w Neapolu powinien być związany z braćmi kapucynami i poddany ich kierownictwu, gdyż pierwsi kapucyni wykluczali posługę mniszkom.) Stąd też Błogosławiona Maria Laurencja jest uważana za „charyzmatyczny fundament” naszego Zakonu.

Jej ostatnim osiągnięciem było silne wsparcie, jakiego udzieliła fundacji „Klasztoru Nawróconych”, inicjując w ten sposób „uzdrowienie wielkiej plagi społecznej”.

Kardynał Semeraro podkreślił w nowej Błogosławionej „harmonijne połączenie w jej życiu kontemplacji i działania”, „wewnętrzną zgodność między wiarą i życiem” oraz pokorę, która prowadziła ją do „pozostawienia zawsze ostatniego słowa Bogu”.

I podsumował: nasza Błogosławiona, poprzez swoje wybory życiowe, naśladowała zarówno Martę, jak i Marię, a pod koniec życia, na łożu śmierci, powiedziała: „Siostry, wydaje się wam, że dokonałam wielkich rzeczy z dobrych uczynków, ale w niczym nie pokładam ufności w samej sobie, tylko w Panu”. Następnie, pokazując czubek małego palca, powiedziała: „odrobinka wiary mnie zbawiła” (un tantillo di fe’ mi ha salvata)!

Poniżej zamieszczamy krótki filmik autorstwa br. Jarosława Rajskiego OFMCap, który uczestniczył w uroczystościach beatyfikacyjnych w Neapolu. Tło muzyczne stanowi piosenka autorstwa dwóch Sióstr Klarysek Kapucynek. Tekst refrenu to ostatnie słowa Matki Laurencji: „un tantillo di fe’ mi ha salvata”.

Drugie czytanie Godziny Czytań:

Z „Żywota” Macieja Bellintani z Salò

Historia Capucccina, vol. II, Monumenta historica Ordinis Minorum Capuccinorum, 6, Romae 1950, 266-272, n. 320-321. 324.326

 Nie wielkie dzieła, ale trochę wiary zbawia

 Po zamknięciu się w klasztorze matka Maria Laurencja oddawała się modlitwie i medytacji, ponieważ z powodu choroby nie mogła podejmować żadnej pracy fizycznej, i zachęcała swoje córki do wiernego zachowania Reguły zgodnie z intencją świętego Franciszka i świętej Klary. W czym była wspierana radą braci kapucynów, którzy spowiadali i otaczali troską duchową wszystkie mniszki. Przede wszystkim była bardzo gorliwa w tym co dotyczyło kultu Bożego i do tego samego formowała i gorliwie zachęcała mniszki. Kiedy chór nie był jeszcze gotowy, polecała odprawiać Boskie Oficjum w małym pomieszczeniu, do którego prosiła, by ją zaniesiono, aby mogła uczestniczyć [w modlitwie] z innymi. Przyjmowała Komunię Świętą co osiem dni i we wszystkie święta nakazane, i ten dzień przeżywała w skupieniu, wylewając liczne łzy podczas modlitwy, i pozostając w kontemplacji, jakby poza sobą. Ksiądz Kajetan (Gaetano) da Thiene, jeden z pierwszych założycieli instytutu ojców teatynów, często ją odwiedzał, ponieważ miała ona głęboki wgląd w tajemnice Boże i udzielała godnych podziwu i głębokich interpretacji Bożych Pism, wobec czego on pozostawał zdumiony i pełen pocieszenia.

Mówił, że otrzymał od niej wiele światła: więcej niż z lektury książek. I tak było ze wszystkimi innymi, którzy z tego powodu przychodzili ją odwiedzić.

A ci, którzy byli strapieni, odnosili z jej obecności i z jej rozważań wielką pociechę. Także szlachetnie urodzeni szli, aby polecić się jej modlitwom, słuchać jej rad i jej przemyśleń, przez które objawiała im rzeczy ukryte. Z tego też powodu cieszyła się dużym poważaniem i uważano ją za wyrocznię Pana.

Przede wszystkim jednak wychowywała swoje mniszki – tak, by w tym krótkim czasie, który jej jeszcze pozostał [na tej ziemi] – mogła je dobrze pouczyć, niczego nie pomijając, tak w sprawach materialnych, jaki i duchowych, wielkodusznie i z roztropnością. Upominała i poprawiała z niezwykłą żarliwością, tak w kwestiach ogólnych, jak i szczegółowych. I wiele razy odgadywała pokusy, które [dręczyły] jej siostry, ujawniając im wewnętrzny stan serca; i dlatego one zawstydzone i zdumione, poprawiały się.

Po zrzeczeniu się urzędu opatki, nie czyniła nic innego, tylko mówiła o zachowywaniu przykazań Bożych i Reguły, o pokoju i jedności, o pokorze, posłuszeństwie i ubóstwie, o umartwieniu i pogardzie samej siebie, upominając siostry, bardzo skutecznie, aby przezwyciężały same siebie. Czyniła to z wielką gorliwością, usilnie i z dobrotliwością, czym doprowadzała wszystkie do wzruszenia, aż do łez, i rozpalała je miłością Bożą.

Krótko przed oddaniem ducha, zwracając się do sióstr, powiedziała do nich: „Siostry, wam się wydaje, że uczyniłam ogrom dobrych dzieł; ale ja w niczym nie ufam sobie, lecz całą ufność pokładam w Panu; i wskazując na koniec małego palca, powiedziała: „Ta odrobinka wiary (tantillo di fe’) mnie zbawiła“. Jej błogosławione ciało zostało położone przed kratą; i zbiegła się niezliczona rzesza ludzi i wszyscy całowali jej stopy i wołali, że te jej stopy pachną. Zważywszy, że matka Maria Laurencja pozostawiła pismo, w którym wyraziła wolę, by być pochowana z siostrami – nie było tam jeszcze cmentarza – [siostry] złożyły ją w trumnie i umieściły ją tymczasem w chórze pod głównym ołtarzem.

RESPONSORIUM Por. Rz 12,9-12

W. Z wielką mądrością przekazywała Słowo Boże * a żyjąc miłością świadczyła o wielkiej ufności w Panu.

K. Weseliła się nadzieją, w ucisku była cierpliwa, w modlitwie – wytrwała.

W. A żyjąc miłością świadczyła o wielkiej ufności w Panu.