Dobrze jest czasem pomyśleć o śmierci… aktualny miesiąc tym bardziej sprzyja takim refleksjom… oto moje małe rozważanie na temat śmierci…

Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.(1 Tes 4,14)

Św. Franciszek wiedział, że żaden człowiek nie ujdzie śmierci. W Pierwszej biografii Świętego wg Tomasza z Celano czytam, że Bratu Eliaszowi pewien kapłan biało ubrany, przepowiedział śmierć św. Franciszka mówiąc: „(…) jeszcze tylko dwa lata pozostanie przy życiu, a potem na wezwanie Pana wejdzie na drogę wszelkiego śmiertelnego ciała.„por. VbF 109. Sam Franciszek śpiewał w Pieśni Słonecznej : „Pochwalony bądź, Panie mój, przez naszą siostrę śmierć cielesną, której żaden człowiek żywy uniknąć nie może”. Jednak można różnie do niej podejść. Jako przerażający koniec, nieuchronny; albo jako czas przejścia. Św. Franciszek z radością podchodził do godziny swojego przejścia. W Zbiorze Asyskim jest opis reakcji Świętego na wieść o rychłej jego śmierci: Wtedy błogosławiony Franciszek, który leżał bez sił w swoim łóżku, wyciągnął ramiona i uniósł ręce ku Panu z wielką pobożnością i z wielkim szacunkiem, przepełniony wielką radością wewnętrzną i zewnętrzną zawołał: — „Witaj, siostro, moja śmierci.”

Skąd u niego ta radość? W Życiorysie Drugim czytam: „Potem Święty podniósł dłonie ku niebu i wielbił Chrystusa za to, że idzie do Niego wolny, pozbyty już wszystkiego.” Idzie do Niego wolny… czy to nie jest to, jego sekret? Przecież wiem, że nic na drugą stronę nie wezmę. Pan ostrzega mnie w Ewangelii, że przykuta do rzeczy materialnych i nie tylko, nie przejdę „przez ucho igielne”. Uwalniać się, stawać się wolną… od czego?

W 2 Liście do Wiernych św. Franciszek pisze: Patrzcie, ślepcy, zwiedzeni przez waszych nieprzyjaciół, to jest: przez ciało, świat i szatana, bo ciału słodko jest grzeszyć, a gorzko służyć Bogu, ponieważ wszelkie zło, występki i grzechy z serca ludzkiego wychodzą i pochodzą, jak mówi Pan w Ewangelii.” A także: Miejmy więc miłość i pokorę; i dawajmy jałmużnę, bo ona oczyszcza dusze z brudów grzechowych. Ludzie bowiem tracą wszystko, co zostawiają na tym świecie, zabierają jednak ze sobą wynagrodzenie za miłość i jałmużny, jakich udzielali; otrzymają za nie od Pana nagrodę i odpowiednią zapłatę.”

Tak więc mam umierać sobie, uśmiercać moje pożądania. Jak czytam w liście do Kolosan: „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem.”  Uśmiercać starego człowieka, który opiera się na „ja”. Na tym, co jest tak głęboko i tak głośno krzyczy, że nie sposób go zniszczyć… Ale tylko gdy ziarno wpadnie w ziemię i obumrze, może wznieść się nowa roślina, która daje owoc. Owoc, który trwa wiecznie…

Umierać dla siebie, by żyć dla innych, dla Innego… myślę, że to jest śmierć, która nas przeraża, która jest trudna do przejścia. Bardziej niż ta śmierć ciała. Ale: „Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.” Umierać dla siebie.., sama nie dam rady, ale z Tobą..!

I wtedy śmierć ciała – będzie Dies Natalis – dniem narodzin.  

Chryste, nadziejo zbawienia,
Życie i zmartwychpowstanie,
Do Ciebie w śmierci godzinie
Wznosimy serca i oczy.

 

Wiesz, czym są lęki śmiertelne,
Znasz także grozę konania,
Bo cichy, głowę skłoniwszy,
Oddałeś Ojcu swą duszę.

 

Wziąłeś na siebie z miłości
Boleść i smutek człowieczy,
A wszystkich z Tobą cierpiących
W Ojcowskie składasz ramiona.

 

Wisząc przybity do krzyża,
Ręce rozwarłeś szeroko,
By konających w udręce
Do rany serca przygarnąć.

 

Ty zwyciężyłeś szatana,
Tyś bramy nieba otworzył,
Więc teraz pociesz nas, Panie,
I życiem obdarz po śmierci.

 

Także i ci, których ciała
Śpią już w bezmiernym pokoju,
Niech w Twoim świetle się zbudzą,
By Ciebie wielbić na wieki. Amen.

 

Hymn Jutrzni – oficjum za zmarłych

s.M.